PIERWSZA PRACA W UK

          Pierwszą pracę znalazłem korzystając z WiFi, tym razem w Starbucks. Wertowałem facebookową grupę o nazwie w stylu „Praca londyn, Polacy w UK”. 

          Mała kawiarenka połączona z salad barem dziesięć minut pieszej drogi od stacji Westminster (jak się później okazało, ulicę obok mieści się budynek służb MI5.  MI6 znamy z Jamesa Bonda). Do moich pierwszych zawodowych obowiązków w UK należało mycie naczyń. Podczas tych kilku miesięcy wyrobiłem odpowiednie dokumenty, otworzyłem konto w banku i zarejestrowałem się w NHS (NFZ). 

 

Pałac Westminsterski, Big Ben, 2018
Podczas całego swojego pobytu w UK
nigdy nie zobaczyłem Big Bena w całości.

 

          Byłem niesamowicie dumny z mojej drogi do pracy. Po przejechaniu Jubilee do Westminster upajałem się spacerem między parlamentem, opactwem Westminster i Abingdon St. To było coś.

          Przyjemność sprawiały mi nowe sytuacje, nowa nauka. Pamiętam swoją fascynację, kiedy przez okno kawiarni ujrzałem ludzi w garniturach i garsonkach rozkładających się na chodniku przed sąsiadującym barem. Siedzieli na krawężnikach, opierali się o mur. Później dowiedziałem się, że to pora lunchu. Zachwyciła mnie ta swoboda. Przerwa była faktycznie przerwą. 

          Codziennie budziłem się i zasypiałem w pokoiku 3x5m. Rano jak i wieczorem towarzyszyła mi ta sama aura. Zapach curry, głos sześcioletniego urwisa w pokoju za ścianą i od czasu do czasu krzyk lisów na podwórku (lisów było w Londynie mnóstwo, czasami zastanawiam się, czy nie zakładały się, który z nich wyda głośniejszy dźwięk). Dużo obserwowałem i wręcz chłonąłem nowe doświadczenia. 

          Do wystroju mojego pokoju nie należało wiele. Łóżko, małe biurko i (chyba) komoda. Dostęp do kuchni miałem jedynie po przejściu przez salon w którym mieszkała cała trójka tych miłych ludzi. Nigdy nie skorzystałem. Jednak się krępowałem. 

W wolnym czasie bardzo dużo zwiedzałem. Oprócz znanych miejsc starałem się odkrywać te mniej oczywiste zakamarki. Chodziłem między uliczkami, wpatrywałem się w architekturę, ludzi, krajobraz. Londyn mnie fascynował. 

 

w drodze do pracy, czerwiec 2019
słoneczna pogoda utrzymywała się w 2/3 mojego pobytu w Londynie

 

Chinatown,
luty 2019

 
 

Picadilly Circus, luty 2019

*

DRUGA PRACA W LONDYNIE

                

        – Pracowałeś wcześniej jako kelner, Marczyn?

– Tak, pracowałem.

– Ile masz lat?

– Dwadzieścia

– Witamy w zespole.

Tak brzmiała moja rozmowa o pracę w Maggie&Rose. 

          Zorientowałem się, że w swojej pierwszej pracy nie nauczę się języka. Po kilku miesiącach czekania na dokumenty (ze skutkiem pozytywnym) postanowiłem poszukać gdzie indziej.

          Żeby nauczyć się angielskiego postanowiłem zostać…kelnerem.

          Pamiętam, że Eric jako jedyny celowo nie mówił do mnie łamanym angielskim (bardzo mi to pomogło). Co ciekawe, Eric przeprowadził się do UK z Nowego Yorku około dziesięciu lat temu. Lubił anegdoty, ma świetne poczucie humoru. Czułem się zabawnie bezsilny na początku naszej znajomości. Rozumiałem, wręcz śmiałem się z tego co mówi,  jednocześnie nie będąc w stanie chociażby odpowiedzieć, „Hej, bardzo zabawne!”.

          Eric jest dobrym człowiekiem. 

          Zespół przyjął mnie bardzo sympatycznie. Mimo, że na początku partoliłem co drugie zamówienie (brytyjski akcent klientów nie pomagał), zdecydowano się mnie zatrzymać. Po jakimś czasie zapytałem o powód dla którego mnie chcieli. „Bo pokazałeś, że chcesz”. Chciałem, bardzo. Bo pamiętałem o mojej misji. Za kartę podarunkową do Amazon na 30 funtów, którą dostałem w ramach pracownika miesiąca zakupiłem repetytorium IELTS. Po pracy, już w nowym pokoju w dzielnicy Action uczyłem się gramatyki, słuchania i czytania. Chciałem, bardzo.

          Po latach bardzo, ale to bardzo miło wspominam ten czas. Ludzi z któymi mogłem poznawać angielską kulturę, nasze wypady do pubu The Old Pack Horse zaraz obok naszej restauracji.

 

 

taras na dachu Maggie&Rose
czerwiec 2019

          Było mi tam dobrze. Lubiłem rano przychodzić do pracy, otwierać restaurację, w ciszy i spokoju przygotowywać się do dnia. Uwielbiałem też zachody słońca, które mogłem oglądać z okna podczas zamykania. Lubiłem uczyć się nowych rzeczy, umiejętności (robię genialną kawę). Poznałem wielu gości (później większość z nich okazali się stałymi członkami Maggie&Rose).

 

promienie słońca podczas zamknięcia,
czerwiec 2020

 

mocha mojego autorstwa

*

        Wszystko wydawało się być stabilne, kontrolowane. Byłem ja, konkretny plan i życzliwi ludzie wokół mnie. Będąc sam ze sobą, radząc sobie w innej rzeczywistości, będąc zdanym wyłącznie na siebie nauczyłem się potęgi niezachwianych myśli. Poznałem czym tak naprawdę jest siła skupienia i konsekwencji.

 

          W restauracji połączonej z przedszkolem spędziłem około półtora roku. Poznałem świetnego przyjaciela Eric’a, z którym mam kontakt do dziś. Nauczyłem się angielskiej kultury i niemalże poznałem angielską mentalność. Nauczyłem się angielskiego.

 

boczne wejście do pubu The Old Pack Horse,
luty 2020

 

brytyjsko-amerykańsko-polskie Święta
grudzień 2019

Moja natura nie zatrzymała mnie w Londynie dłużej, niż do drugiej połowy 2020.

 

 

 

 

Dodaj komentarz